Trwa drugi w tym sezonie wysyp grzybów. Na zdjęciu efekt godzinnych łowów w lesie niedaleko domu - ok. 70 sztuk dorodnych prawdziwków. Co za przyjemność... Teraz je suszymy, a zimą będziemy serwować na wiele tradycyjnych sposobów.
Jeśli chcecie, żeby następnym razem dać Wam znać o grzybowym boomie, piszcie maile - będziemy informować. Z Nowego Sącza, Krakowa czy nawet Śląska można spokojnie zdążyć dojechać.
A czy wyobrażacie sobie, że dla tutejszych grzybiarzy grzyb to synonim prawdziwka. Innych roślin grzybopodobnych (kozaki, podgrzybki, maślaki) nikt tu praktycznie nie zbiera. No może z wyjątkiem kurek, rydzów i opieńków.
A to za sprawą wspaniałej zdobyczy techniki, jaką jest koparka! Po pierwsze, droga od ,,Równego"(parkingu, na którym najlepiej zostawić samochód osobowy) aż do przysiółku Piaski została porządnie wyrównana, gdzieniegdzie poszerzona, wywalcowana i teraz jeździ się nią jak autostradą :-) Kto pamięta te straszące skały na pierwszym ostrym podjeździe tuż za strumieniem, będzie mile zaskoczony, jak tam teraz pięknie i gładko. Po drugie, koparka podrównała kilka gorszych miejsc w dalszej części trasy od Piasków aż do nas, a obok naszego domu wryła się kawałek w górę i zrobiła zawrotkę dla samochodu, (znacznie bliżej niż przełęcz, na którą do tej pory jeździliśmy). Cieszymy się tym wszystkim ogromnie za każdym razem, jak gdzieś jedziemy.
A co poza tym?
Borówki, borówki, borówki i jeszcze raz borówki :-) Na kruchym, na drożdżowym, w lodach, w pierogach, w koktajlu, w galaretce, z bitą śmietaną, z kaszką, no i przede wszystkim prosto z krzaczka :-)
Okoliczni gospodarze zaczynają powoli kosić swoje łąki, więc inhalujemy się zapachem świeżego, górskiego siana. Szkoda, że zapachu nie da się wrzucić na bloga.
Aha, no i w tym roku nici z własnych buraczków i kalarepy. Nasze grządki cały czas nie są ogrodzone i można na nich znaleźć sporo śladów racic leśnej zwierzyny. W tym roku, na powitanie, pozwolimy im jeszcze trochę u nas podjeść, ale jak tylko będzie czas na zbudowanie jakiegoś ogrodzenia, na pewno to zrobimy. Może zdążymy, zanim zjedzą całą resztę, bo koperku i pietruszki chyba byśmy nie przepuścili :-)
Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy na Bucnik dociera lato (po półrocznej zimie rzeczywiście można się zastanowić;-) ) informujemy – lato przyszło i do nas. Jest wspaniały upał, przed domem wylądowała balia z wodą do kąpieli dla dzieci, poziomki dojrzewają na wyścigi z borówkami, a niedawno był wielki wysyp grzybów. Zajadamy się codziennie truskawkami na tysiąc sposobów, do spiżarki trafiło 20 kg truskawek w postaci dżemów i mrożonek.
Kto ma ochotę na borówkowy szał - zapraszamy w pierwszej połowie lipca. W tym roku borówek będzie w bród i chyba na jakiś czas zmienimy nazwę domu na Borówkowe Wzgórze;-)
Aha, dla niewtajemniczonych – u nas „borówki” mówi się na „jagody” czyli te granatowe kuleczki, które widzicie na jednym ze zdjęć. Taki tu mamy fajny regionalizm :-)
Przynajmniej taką mamy nadzieję. Bo skoro teraz tak pada i pada, to może lato będzie słoneczne. W każdym razie my zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie na Bucnik i odpalamy nową stronę internetową!